czwartek, 6 sierpnia 2015

Kroniki Astavii: Obdarzeni Cz. I

         Dzieje Astavii ciągną się przez miliony lat, lecz pierwsze legendy, karty, książki czy runy, które usłyszeli bądź przeczytali Astavianie, opowiadają o losach sprzed około pięciu tysięcy lat kiedy to jeszcze nie było magii na tej wówczas pięknej i dużej wyspie a ludzie i inne rasy toczyły ze sobą ciągłe wojny. Najstarsza, znana legenda mówi o pierwszej erze. W jednym z niewielkich plemion ludzi położonym w centrum wyspy żył samotny człowiek, który postanowił, że opuści rodzinną wioskę i wyruszy w podróż w nieznane. Nazywał się Raelian Vaenar. Pewnego dnia o świcie zabrał ze sobą najpotrzebniejsze rzeczy i wyruszył w nieznane nikomu nie mówiąc o swoim zamiarze. Wędrował kilka dni po malowniczych lasach i łąkach Astavii nie napotykając żadnych niebezpieczeństw aż doszedł do wysokich gór, które ciągnęły się długim pasmem. Nie widząc innej drogi, szedł w kierunku najniższej, według niego góry. Kiedy zaczęło robić się  ciemno zatrzymał się u podnóża góry i rozbił obóz. Zjadł coś co miał przy sobie i miał się już kłaść spać kiedy nagle usłyszał dobiegające z daleka dźwięki zakłucające jak dotąd panującą ciszę. Słyszał coraz wyraźniej dobiegające z coraz bliższej odległości dźwięki aż zrozumiał, że to wycie wilków. Ledwo się obejrzał a one już były kilka metrów od obozu. Szybko wziął najpotrzebniejsze rzeczy i zaczął uciekać jak najszybciej i najciszej potrafił. Biegnął w stronę niższego brzegu góry, pomiędzy drzewami. Wilki były coraz bliżej niego. Biegnął tak przez jakiś czas aż nagle staną jak wryty. Ukazała się przed nim wielka, głęboka przepaść. Stracił wszelkie nadzieje na jaką kolwiek ucieczkę. Wilki były już prawie koło niego. W głebi duszy coś mu mówiło żeby skoczył. Po krótkiej chwili namyślenia, skoczył w głąb przepaści nie mając już nic do stracenia. Leciał bardzo szybko w dół kiedy nagle poczuł w sobie dziwną siłę, która zaczęła go napełniać. Kiedy już prawie był przy dnie nagle zatrzymał się lekko unosząc nad ziemią, a potem spadł na ziemię. Był bardzo oszołomiony tym co przed chwilą się zdarzyło i nie wiedział jak to możliwe. Uczucie dziwnej energii, które czuł wcześniej minęło. Siedział w ciemnej szczelinie dumając o tym co ma teraz zrobić. Najpierw zaczął szukać wyjścia ze szczeliny. Błąkał się długo po ciemnych tunelach, aż trafił do tajemniczej jaskini. Na ścianie koło niego zobaczył pochodnię. Za pomocą krzemienia rozpalił ją i wtedy niespodziewanie każda następna pochodnia z dwóch stron jaskini zaczęła się po kolei rozpalać aż do dotarły na sam jej koniec, gdzie znajdowała się ściana, na której wyrzeźbione były starożytne wzory i rysunki. Wejście do jaskini zamknęło się. Raelian trochę zdziwiony podszedł do tej dziwnej ściany. Kiedy znalazł się kilka kroków od niej usłyszał jakiś głos. Z tego co usłyszał zrozumiał: połóż dłoń na ścianie. Zrobił tak i doznał wizji. Po chwili ściana rozsuneła się i ukazało się przejście do tajemniczej komnaty. Komnata była oświetlona, na środku stał mały kamienny podest a na nim kryształ lśniący różnymi kolorami. Raelian stał na początku w miejscu przyglądając mu się z podziwem a potem podszedł do niego. Dotknął go lekko i nagle poczuł znowu napełniającą go moc tylko tym razem bardziej niż przedtem. Kryształ w mgnieniu oka pękł i rozsypał się w proch a łuny oślepiającego światła wypełniły przez chwilę komnate. Przypomniał sobie wizję i zrozumiał, że otrzymał dar i jednocześnie misję zjednoczenia Astavii. Myślał jescze trochę nad tym wszystkim a potem zaczął szukać wyjścia. Po około godzinie udało mu się znaleźć przejście na zewnątrz. Trafił do doliny, która leżała po drugiej stronie gór. Nie przystawał ani na moment, ponieważ nie chciał więcej spotkać wilków. Przeszedł bardzo długą drogę kiedy nagle na jego choryzoncie ukazała się wioska. Zaszedł do niej aby znaleźć sobie jakiś nocleg. Jednego z ludzi, których tam spotkał spytał czy coś wie na temat magii ale tamten go wyśmiał. Nazajutrz postanowił, że zacznie łączyć ludy Astavii w jeden naród wykorzystując przy tym swoją moc. Zaczął maszerować od wioski do wioski nakłaniając ludzi żeby przyłączali się do niego i poszli za nim. Z początku mało kto do niego dołączał lecz z czasem kiedy zaczął opowiadać o wizjach jakie go nawiedzają i ukazywać swoją moc kontrolowania rzeczy i czytania w ludzkich myślach, zafascynowani jego zdolnościami i wiedzą zaczęli się przyłączać licznymi gromadami a potem i całymi wioskami. Zdarzali się i tacy, którzy niewierzyli w jego słowa, mówili, że to zwykłe sztuczki i nazywali go kłamcą lecz z czasem, gdy coraz więcej spędzali z nim czasu, zmieniali swoje zdanie. W ciągu kilku lat zjednoczył mnóstwo ludów Astavii z południowej i wschodniej części. Zbudowali wiele pięknych miast i zabytków. Lud z północnej części był bardzo wojowniczy i nie chciał się do nikogo przyłączać. Kiedy Raelian wszedł ze swoimi ludźmi na ich terytorium wypowiedzieli im wojnę. Raelian z początku próbował dogadać się pokojowo, lecz widząc, że plemię północy niezmieni swojej decyzji, próbując nadal uniknąć wojny wyzwał na pojedynek ich wodza z warunkami, że jeśli wygra plemię dołączy się do nich a jeśli przegra opuszczą ich terytorium. Wódz był bardzo zawzięty i honorowy, nigdy nie odrzucał wyzwań, więc i tym razem je przyjął. Walka odbyła się następnego dnia. Oboje walczyli nieugięcie. Raelian używał swoich czarów bardzo przemyślanie i rozsądnie a wódz zadawał cios za ciosem. W końcu jednak czary okazały się silniejsze i wódz musiał się poddać. Jego lud dołączył do reszty mieszkańców Astavii i podążył za nimi. Gdy Raelian zjednoczył już wszystkich i zakończył tym samym wojny kazał swoim ludom aby zamieszkali w nowo wybudowanych miastach i żyli w pokoju a sam z setką najbliższych mu ludzi wrócił tam gdzie niegdyś mieszkał i wybudował najpiękniejsze ze wszystkich Astavijskich miast - Firion, które odtąd stało się stolicą. Ogłosił, że odtąd Astavia będzie jednym wielkim królestwem. Sam zaś zasiadł na tronie w pałacu i rządził sprawiedliwie. Nie obeszło się jednak bez przeszkód. Zdarzyło się niegdyś, że ktoś próbował zniszczyć dotychczasowy ład i zabić króla za pomocą mrocznej magicznej mocy, lecz o tym opowiadają inne historie. Dynastia Vaenarów, którą wtedy rozpoczął rządziła nieprzerwanie kilka tysięcy lat i rządzi do dzisiaj.
                                                                                                                                                                 
Zapraszam do współpracy w pisaniu opowiadań o Astavii. Chętni pisać pod moją kartą albo gdzieś indziej ;)

2 komentarze:

  1. [Tu również pozostaje mi pochwalić Twoje opowiadanie :) Czekam na kolejną część]

    OdpowiedzUsuń