wtorek, 27 października 2015

Alycia wprowadzenie

Alycia, 22 lata. Pierwszy zwiadowca generała Besariona.


Na imię mi Alycia. Moje życie jest mało skomplikowane. W wieku 8 lat moi rodzice zostali brutalnie zamordowani przez najeźdźców, a ja zostałam zabrana przez wojska Besariona. Od tego czasu szkolona byłam przez najlepszych wojowników generała. Dziś jestem jego pierwszym zwiadowcą. Przysięgłam służyć mu po wsze czasy, by odpłacić za ratunek sprzed laty. Moje życie polega na wykonywaniu rozkazów, nie mam żadnych zainteresowań. Jestem maszyną do zabijania.
Do dnia dzisiejszego.
Przemierzając konno las napotkałam starca o imieniu Kalos. Pierwszy raz w życiu złamałam zasadę zwiadowcy, która brzmiała "jeśli ktoś cię zobaczy, jesteś w obowiązku zlikwidować obiekt" i rozpoczęłam rozmowę. Starzec zainteresował mnie swoim nietypowym wyglądem. Miał wytatuowane całe ciało co charakteryzowało właśnie moje rodzinne strony, ciekawość wygrała i rozpoczęłam dialog. Kalos okazał się magiem pochodzącym z Dolnych Równin. Straciłam poczucie czasu na rozmowie z starcem, a z każdym jego zdaniem ogarniała mnie rosnąca furia. To BESARION, którego traktowałam jak zastępczego ojca napadł moją wieś. To ON był winien tej masakry. Myśli kotłowały mi się w głowie. Zrozumiałam, że prawie całe swoje życie służyłam potworowi, a co więcej zrobił sobie ze mnie marionetkę! Gwizdnęłam na Gru, mojego czarnego rumaka i biorąc starca z sobą pognałam przed siebie w nieznane. połacie nowej krainy.

Imię: Alycia
Rasa: Człowiek z umiejętnościami zmiennokształtnego
Wiek: 22 lata
Pochodzi z Dolnych Równin, krainy ludzi, gdzie panowała bieda, ale też i spokój. Ponadto żyli tam sami rolnicy. Z takiej również rodziny pochodzi Alycia.
Od 14 lat na służbie u Besariona jako pierwszy zwiadowca. Ciężko pracowała na swoją pozycję lojalną służbą u boku swego pana.
Opanowała łucznictwo na poziomie zaawansowanym. Walka wręcz idzie jej troszkę słabiej. Magia jedynie na poziomie podstawowym. Posiada umiejętności zmiennokształtnego, lecz nie w pełni wykształcone. Skradanie oraz tropienie na poziomie zaawansowanym.


7 komentarzy:

  1. [Oficjalnie witamy na blogu i życzymy weny, niezliczonych inspiracji i udanej zabawy :) Jak tylko się bardziej ogarnę zaproponuję wątek razem z jakimś pomysłem :) Ciekawa historia i tajemnicza postać :)]

    OdpowiedzUsuń
  2. To ja też się dołączam do powitań :D i jak zechcesz to możemy razem powątkować ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Straciła rachubę czasu odkąd puściła się galopem poprzez nieznany las. Pędziła tak długo dopóty nie oberwała kosturem od Kalosa. - Zajedziesz tego konia dziewczyno! - Krzyknął w jej ucho. Zatrzymała się raptownie i zeskoczyła z grzbietu pomagając zejść starcowi. Dyszała na równi z swym wierzchowcem, oboje byli zmęczeni. Gdy tylko unormowała oddech jęła się rozglądać dookoła czy aby nie czai się gdzieś jakieś niebezpieczeństwo. Nie wypatrzywszy niczego nadzwyczajnego odwróciła się do starca - Możesz odejść jeśli chcesz. Dowiedziałam się od Ciebie wszystkiego czego chciałam się dowiedzieć - Powiedziała to lodowatym, spokojnym tonem. - Naprawdę chcesz, żebym odszedł Alycio? Bzdura, nie chcesz uciekać, przyznaj. Myślisz, że jeśli odejdziesz od tego wszystkiego to przeszłość również Cię opuści?! - Alycia patrzyła zdziwiona na starca. Nigdy nikt nie przemawiał do niej takim tonem. Zazwyczaj ludzie zwracali się do niej z trwogą w głosie, pokorą.. Zbita z tropu odpowiedziała - Odejdź. Powiedziałam, że wiem wszystko czego chciałam. Teraz chcę po prostu zniknąć. Przynajmniej na jakiś czas. - tutaj powstrzymała wydobywający się samoistnie warkot z gardła - I nie zwracaj się do mnie takim tonem starcze. Jestem zwiadowcą, zabójcą. JA. NIE. UCIEKAM. - Starzec cofnął się o krok pokazując swoją uległość. - Nie chciałem Cię oceniać dziecko. Zrobisz jak uważasz. Sama przyznałaś, że nie potrafisz nic innego prócz zabijania, jak chcesz się dostosować do normalnego życia?
    - Nie Twoja sprawa, starcze - Rzuciła na odchodne ciągnąc Gru za uzdę. Koń niechętnie ruszył i szli znów przed siebie w nieznane.
    Gdy zaczęło się ściemniać natrafili nad strumień. Oboje byli bardzo spragnieni. Alycia od razu zdjęła z siebie wszystkie ubrania i zanurzyła się w lodowatej wodzie pijąc przy tym łapczywie. Zamknęła oczy i poddała się kojącemu zimnie. Po kąpieli ubrała się, rozsiodłała Gru i ułożyła się na gołej ziemi. Wpatrywała się w gwieździste niebo rozmyślając. Besarion zadbał o to, żeby jej myśli krążyły na około tego czy zwiększa swój poziom fechtunku, łucznictwa czy skradania się. Zorientowała się, że w życiu nie miała nawet jakiegoś celu. Co teraz z sobą zrobić? - wypowiedziała to pytanie na głos,a szum lasu nie dał jej zadowalającej odpowiedzi.
    Ułożyła nóż bliżej siebie i pozwoliła zapaść ciału w sen. Często budziła się tej nocy jak każdej innej. Nękały ją te same koszmary co zawsze. Doszły również nowe z Besarionem w roli głównej. Śniła o tym jak jej generał każę ją dotkliwie jeszcze jako dziecko, że nie trafiła strzałą w wyznaczony przez niego punkt. Śniła o swoich rodzicach rozpłatanych mieczem przez obcego żołnierza. Tym razem jedynie wiedziała, że ten żołnierz był na usługach pana, któremu sama służyła 14 lat.
    Obudziła się nad świtem, zlana potem i od razu osiodłała Gru by ruszyć w dalszą drogę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Aithan pewnej gwiaździstej nocy przebywał w górach na poszukiwaniu starożytnego monumentu, który mógłby mu wyjaśnić tajemnice, które go ostatnio nękają. Był już środek nocy a on mimo ogarniającego go snu nie przestawał szukać, ponieważ czuł, że jest coraz bliżej celu. Oświetlał sobie drogę swoimi czarami ognia, lecz w pewnym momencie powiał silny wiatr i wygasił płomień. Następnie zerwała się śnieżyca i silna wichura. Aithan stracił widoczność i orientację. Przysiadł na ziemi pod małym pagórkiem i osłonił się swoim płaszczem, lecz wiatr wiał tak mocno, że nic to niedało, stracił równowagę i przewrócił się. Magia także w tym przypadku jak na jego umiejętności stała się bezużyteczna. Z trudem wstał i zrobił kilka kroków do przodu. Pochwili, nagle łuna światła na kilka sekund rozjaśniła teren i wtedy Aithan na szczycie góry ujrzał, że stoi przed kamiennym łukiem ale zaraz światło znikło i znów powiał silny wiatr ale tym razem jeszcze mocniejszy. Aithan wleciał w tą niby bramę i czuł jakby przemieszcza się w powietrzu. W mgnienia oku ujrzał wielkie, potężne drzewo jakiego jeszcze nigdy w życiu nie widział ale zaraz znowu czuł to samo uczucie co przedtem i stracił przytomność. Obudził go szum drzew i śpiew ptaków.
    - Gdzie ja jestem? - powiedział zdezorientowany nie oczekując odpowiedzi. Podniósł się z ziemi i obejrzał się wokół siebie. Z obserwacji wywnioskował, że nie znajduje się w Astavi tylko w całkiem innym miejscu. Nie zastanawiając się dłużej ruszył przed siebie. W czasie drogi rozmyślał jak wrócić do domu ale nic mu nie przychodziło do głowy. Kiedy zbliżał się do lasu zauważył wychodzącego z niego starca, ktory mamrotał niezrozumiale coś pod nosem. Minęli się tylko spojrzeniami i Aithan wszedł do lasu. W lesie zrobiło się bardzo ponuro. Nagle ktoś lub coś szybko przebiegło przed nim. Za chwilę znowu ale tym razem od tyłu a potem z boku. Aithan staną w miejscu i czujnie rozglądał się do okoła siebie. Po chwili, niespodziewanie jakiś potwór wyskoczył błyskawicznie z krzaków i przeraźliwie ryknął a potem ruszył do ataku. Przypominał z wyglądu wilkołaka. Aithan został zraniony w ramię ale szybko odpowiedział na ten cios kulą ognia. Niestety atak ten nie zadał takich obrażeń jakich się spodziewał. Jego moc była na tych terenach o wiele słabsza niż w jego ojczyźnie. Potwór trochę spłoszony ponownie chciał zaatakować ale Aithanowi tym razem udało się tego uniknąć. Wilkołak nie odpuszczał, więc widząc, że jego ataki nie skutkują postawił na obronę. Wokół siebie stworzył ognisty wir i przemieszczał się w stronę potwora, który widząc, że jego atak nic już nie zdziała, po chwili bezruchu pobiegł dalej. Aithan dla bezpieczeństwa pozostawił przez kilka minut wir a widząc, że wilkołak uciekł zaprzestał go używać, zaopatrzył swoją ranę i ruszył ostrożnie dalej. Po pewnym czasie zauważył przed sobą strumień płynący wśród lasu a przy nim stojącą osobę przy koniu...

    OdpowiedzUsuń
  5. Aithan podchodził powoli do przodu ale nagle dziewczyna wyskoczyła z za krzaków i szybko napięła łuk, więc zatrzymał się. Nie wiedział co robić, uciekać czy zostać. Zauważył, że dziewczyna wydaje się być trochę przestraszona, więc krzyknął do niej.
    - Kim jesteś? Ja nic Ci nie zrobię, odłóż łuk. - Po czym zaczą bardzo powoli i uważnie iść do przodu, lecz widząc, że łuk wciąż jest w niego wycelowany znowu zatrzymał się. Zbliżało się południe. Promienie słońca przedzierały się przez korony olbrzymich drzew oświetlając las.
    - Nie mam przy sobie żadnej broni. - Powiedział nic nie wspominając o swojej mocy. Po chwili usłyszał niedaleko siebie jakieś szmery. Coś bardzo szybko zaczęło się w koło nich przemieszczać. Aithan pomyślał, że to znowu ten sam wilkołak co go wcześniej zaatakował, lecz tym razem było to coś innego. Wyskoczyło błyskawicznie z za drzewa i stanęło pomiędzy nim a dziewczyną...

    [Sorki, że tak krótko ale nie miałem pomysłu.]

    OdpowiedzUsuń
  6. Przedziwne zwierze mimo tylu ran zadanych przez strzały dziewczyny wciąż się jeszcze trzymało. Aithan pomagał jej w walce jak tylko mógł ale jego moc po walce z wilkołakiem była jeszcze słabsza niż poprzednio. Stwór hardo próbował atakować dziewczyne ale ona w błyskawicznym tempie robiła uniki a potem atakowała deszczem strzał co bardzo zadziwiło i zainteresowało Aithana. Zwierze nagle zmieniło cel i pobiegło w jego stronę. Rzuciło się do ataku. Aithan z ziemi stworzył kamienny słup, który momentalnie wyrósł przed potworem i wyrzucił go w powietrze. Wtedy dziewczyna trafiła w jego brzuch strzałą a on runął na ziemię. Nagle zwierz zaczą się cały trząść a potem zniknął jego dziób, jego lwie ciało zaczęło się transmutować i nabierać ludzkich kształtów. Na końcu jego łeb zmienił się w ludzką głowę. Potwór, który jeszcze przed chwilą agresywnie atakował teraz stał się człowiekiem. Leżał nieprzytomnie na ziemi z w bitą w niego strzałą, cały we krwi. Aithan zdziwiony i trochę zakłopotany szybko do niego podbiegł i delikatnie starał się wyciągnąć strzałę. Kiedy już to zrobił zabrał się za tamowanie krwi bandażami, które nosił w swojej niewielkiej torbie. Gdy krew przestała cieknąć Aithan odetchnął z ulgą...

    OdpowiedzUsuń
  7. Aithan na widok sztyletu wyciągniętego w jego stronę przeraził się. Myślał, że dziewczyna zmieniła co do niego zdanie ale jednak było innaczej. Przęknął ślinę i odpowiedział.
    - Jestem Aithan. Mag. Przybyłem tu przez dziwny portal i nie wiem gdzie teraz jestem. A temu mężczyźnie nic nie będzie. Musi tylko trochę poleżeć aby rany mu się zagoiły. - Po krótkiej chwili dodał - Czy w pobliżu jest jakiś budynek, gdzie moglibyśmy go zanieść? - Dziewczyna nadal trzymała sztylet w ręku, więc Aithan wstał powoli i chciał podnieść rannego, lecz on nagle ocknął się i odchrząkną. Rozejrzał się po otoczeniu.
    - Kim wy jesteście? Co mi się stało? - Powiedział z trudem.
    - Napadłeś na nas a my aby się broniliśmy. - Odpowiedział Aithan.
    - To niemożliwe. Nigdy nie napadam ludzi.
    - Tym razem widocznie było innaczej.
    - Musiałem być pod jakąś kontrolą. Ostatnio miewałem dziwne sny i podobnie jak was atakowałem ludzi. Niewiem co się ze mną dzieje. - Powiedział zmartwiony i spróbował wstać, zajęknął.
    - Nieruszaj się, pomożemy Ci. - rzekł Aithan, po czym spojrzał na dziewczynę, która nadal widocznie była bojowo do niego nastawiona...

    OdpowiedzUsuń