niedziela, 10 kwietnia 2016

Kroniki Astavii: Obdarzeni Cz. II ost.

              Lata płynęły a Astavia była u szczytu swojej chwały. Król Raelian dążył cały czas do tego, aby wyspa była coraz to potężniejsza i aby utrzymać na niej pokój. Przybywały na nią różne, liczne rasy a wraz z biegiem lat ta liczba się zmieniała. Między innymi zamieszkały na niej elfy. Osiedliły się na zachodzie kraju i zbudowały jedno z najpiękniejszych miast - Esserie.
Pewnej nocy jeden z elfów o imieniu Selven ujrzał na wzgórzu błysk światła. Zaciekawiony, udał się w jego kierunku. Kiedy dotarł na miejsce zobaczył przed sobą na ziemi wypalony krąg, a w środku niego czarny, pęknięty i lśniący kamień. Elf zobaczywszy go zapragną go dotknąć. Zbliżył się do kręgu i wszedł do niego. Lecz w momencie, gdy Selven postawił swoją nogę w kręgu zerwał się silny wiatr. Popiół uniósł się w powietrze i przesłonił widoczność. Na wzgórzu działy się dziwne rzeczy. Silny wiatr wiał tylko w kręgu, tworząc trąbę powietrzną. Kamień leżący w środku uniósł się lekko nad ziemią, a elf ledwo trzymając się na nogach schylił się po niego i dotknął. W jednej chwili wiatr ustał a popiół powoli opadał na ziemię. Selven stał w środku kręgu nieruchomo. Kolor jego oczu stał się bardziej intensywny i połyskliwy, a włosy ściemniały. Poczuł jak coś w niego wstępuje. Opuścił na ziemię przeklęty kamień. Selvena opętała czarna dusza. Z początku próbował ją wyprzeć, lecz była zbyt potężna. Selven zmienił się na zawsze, nie był już sobą. Posiadł moc władania czarną magią. Nie powrócił do swojej wioski, lecz ruszył w dal przed siebie. Zapragną nieograniczonej władzy. Wędrował daleko a tam gdzie się znajdował, pojawiała się ciemność i zgroza. Przemieszczał się tak, aż pewnego dnia doszedł do stolicy. Za pomocą magii przybrał inną postać tak, aby wyglądał na łagodnego i aby nikt go nie rozpoznał. Wszedł bezproblemowo za bramę i znalazł sobie zakątek żeby w nim na jakiś czas zamieszkać. Przez kolejne tygodnie szukał sposobu aby dostać się do pałacu królewskiego i zdobyć zaufanie króla. Pewnego razu na taką właśnie okazję natrafił.
Raz w miesiącu do pałacu przychodzili kupcy z odległych zakątków i oferowali swoje najznakomitsze towary. Selven z ukrycia zaatakował jednego z nich, zniewolił i wcielił się w niego. Następnie wraz z pozostałymi udał się do pałacu. Tam z powrotem przemienił się w swoją postać. Po jakimś czasie, dzięki swojej mądrości i sprytu zyskał przychylność króla. Od tamtej pory śledził potajemnie każdy ruch Raeliana i zgłębiał swoją wiedzę magiczną, a kiedy przyszła odpowiednia chwila pokazał swoją prawdziwą postać.
Pewnego razu przebywali sami w sali tronowej i rozmawiali na temat magii. W czasie tej rozmowy Selven wypytywał się króla o czarną magię, co go bardzo zdenerwowało. Raelian powiedział, że go ukaże jeśli zaraz nie przestanie, lecz w tym momencie Selven ukazał swoje prawdziwe oblicze. Emanował od niego mrok i zło, co bardzo przeraziło Raeliana.
- To niemożliwe! - powiedział z wielkim zdziwieniem władca.
- Nie jesteś jedyny Raelianie. - powiedział podniesionym głosem Selven po czym zaatakował. Raelian odpowiadał cios za ciosem, używał swoich najlepszych czarów. W sali tronowej rozpętał się wielki pojedynek. Rzucali na siebie nawzajem przeróżne czary, lecz Raelian w przeciwieństwie do Selvena nie używał czarnej, okrutnej magii. W końcu jednak Raelian pozbawiony sił nie dał już dalej rady walczyć. Został spętany sznurem cieni i uwięziony w jego własnym domu. Selven przybrał jego postać aby nikt nic o niczym nie wiedział. Zaczął sprawować złe rządy. Z początku nikt się nie domyślał, ponieważ Selven był bardzo przebiegły i wszyscy mysleli, że to nowa polityka króla, lecz z czasem, kiedy Selven stał się naprawdę groźny i Astavia była znów w obliczu wojny, królowa, doradcy króla a także poddani zaczęli coś podejrzewać. Pewnej nocy Raelian skontaktował się poprzez sen ze swoją żoną. Ostrzegł ją przed wielkim niebezpieczeństwem i jak go oszukał jego pomocnik. Przerażona królowa powiedziała o tym wszystkim swoim najwierniejszym ludziom. Potem spotkali się wszyscy razem i obmyślali plan jak pozbyć się zdrajcy. Postanowiono, że wszyscy mają zachowywać się jak dawniej aby Selven się o niczym nie dowiedział. Przez następnych kilka dni królowa próbowała ponownie nawiązać jakiś kontakt z Raelianem lecz bez skutku. Pewnego dnia przypominając sobie tamten sen dostrzegła w nim ważny szczegół. W śnie, w którym Raelian przemówił do niej w tle za nim wisiał stary obraz, który wisiał w jednej z komnat. Była to zapomniana komnata w podziemiach pałacu, która miała służyć za schowek. Królowa wzięła ze sobą kilka ludzi i podczas nieobecności Selvena udała się do tamtej komnaty. Kiedy byli już na miejscu nie zobaczyli żadnych drzwi, które mogłyby do niej prowadzić. Ludzie towarzyszący królowej odeszli, ponieważ myśleli, że coś sobie zmyśliła, lecz ona pozostała i szukała bez ustanku w nadziei jakiejś wskazówki w ciemnym i brudnym korytarzu. Po kilku godzinach poszukiwań usiadła zmęczona na ziemi i oparła się o zimną ścianę korytarza. Załamana, wspominała sobie mile spędzone dni u boku Raeliana i powoli, pogrążona w myślach zasypiała, kiedy nagle ściana zatrzęsła się i otworzyła przejście. Ukryte czarną magią drzwi do komnaty nie otworzyło żadne zaklęcie czy siła tylko prawdziwa wiara w zrealizowanie swojego celu i więź dwojga ludzi. Królowa natychmiast wstała i weszła do niej. W rogu komnaty ujrzała spętanego Raeliana, który był w bardzo złym stanie. Zdążył powiedzieć jej tylko o pewnym miejscu w pobliskim lesie, w którym nie mógł używać magii, ponieważ zauważyli, że nadchodzi tu jeden ze sług Selvena. Królowa szybko ukryła się za szafkami i potajemnie wyszła z komnaty. Udała się opowiedzieć o tym, czego się dowiedziała swoim sprzymierzeńcom a  potem ruszyła do wielkiej pałacowej biblioteki. Zaczęła szperać po niezliczonych półkach i przeglądać tajemnicze, zakurzone księgi. W końcu, po długich poszukiwaniach natrafiła na to czego poszukiwała. W starej księdze odnalazła informacje na temat miejsca, o którym mówił Raelian, jeśli w tym miejscu wypowie się kilka słów w nieznanym języku, z ziemi wyłoni się siedem kamieni ustawionych w okrąg, a na każdym z nich będzie kryształowe lustro. Lustra, pochłąną duszę i moc osoby będącej w kręgu. Królowa wyuczyła się tych słów na pamięć i wróciła do swojej komnaty. Następnego dnia poszła odwiedzić Selvena. Traktowała go jak własnego męża. Starała namówić się go na spacer.
- Raelianie, chodźmy na spacer. Już tak dawno nigdzie nie byliśmy razem. - powiedziała.
- Nie mam teraz czasu. Przyjdź później. - odpowiedział.
- W pewnym miejscu w lesie podobno znaleziono magiczny artefakt, może udamy się tam razem? - zaproponowała nie poddając się.
- Jaki artefakt?
- Podobno ma ogromną moc. - ciągnęła dalej.
- Dobrze, więc zatem chodźmy. - odparł chłodno i ruszył do wyjścia.
Uradowana królowa ruszyła za Selvenem. Kiedy szli do lasu zaczęło się ściemniać. Przed nimi szedł jeden ze sług prowadzący na miejsce i oświetlający drogę, był jednym ze służących królowej.
- To tutaj. - Powiedział sługa. Przed nimi nie było nic oprócz wypalonego kręgu wśród drzew.
- Ale tutaj nic nie ma. Gdzie artefakt? - Spytał Raelian.
- Pojawi się po wypowiedzeniu tajemnej formuły. - Odpowiedziała królowa. - Stań w środku kręgu a ja wypowiem słowa a potem posiądziesz moc jeszcze większą niż masz.
Selven pochłonięty rządzą posiadania coraz większej mocy, nie dostrzegł w tym wszystkim podstępu i stanął na środku kręgu.
- Zaczynaj! - powiedział.
Królowa zaczęła wolno recytować formułę a z każdym wypowiedzianym słowem ziemia drgała coraz mocniej tak, że sługa upadł na ziemię a Królowa zachwiała się. Z ziemi zaczęło wyłaniać się siedem wielkich luster. Po wypowiedzeniu ostatniego słowa z luster zaczęło emitować silne światło. Selven uniósł się nad ziemią, stracił nad sobą władzę. Jego maska pod postacią Raeliana zaczęła znikać i odkrywać jego prawdziwy wygląd. Królowa cofnęła się i jęknęła. Ze wszystkich stron powiał silny wiatr. Selven już w zupełności pod swoją postacią, mimo potężnej pochłaniającej go energii, wciąż utrzymywał się przy życiu. Zdesperowana królowa ponownie wykrzyczała formułę, a wtedy chaos ogarnął wszystko. Selven tym razem nie zdołał powstrzymać energii i z wrzaskiem oddał swoją duszę a potem umarł. Białe światło przez moment rozbłysło na wszystkie strony a potem wielkim promieniem rozeszło się po niebie. Kiedy królowa otworzyła oczy stał przed nią Raelian, który od razu jak odzyskał magie zjawił się w lesie.
- Dziękuję Ci - powiedział - nawet nie wiesz jak wiele uczyniłaś dla Astavii.
- Co to znaczy? - spytała.
- Cała wyspa została nasiąknięta magią. Połączona moc Selvena i moja zwielokrotnione siłą luster, rozszczepiły się na małe cząsteczki, które otrzymali wybrańcy magii. Świat się zmienił. Nie wiemy czy na lepsze czy na gorsze, ale już nic nie będzie takie same jak dawniej. - odpowiedział.
- Przekonamy się o tym niebawem, ale teraz wracajmy do domu. Jestem wyczerpana. - Powiedziała królowa po czym ruszyli w stronę pałacu.
Pierwszy władca Astavii Raelian rządził jeszcze wiele lat aż do samej śmierci, po czym tron objął jego syn. Astavia cały czas się zmieniała. Ludzie uczyli się tajników magii, rodziły się nowe magiczne istoty. Powstawało dobro i zarazem zło. Na pamiątkę tych wielkich wydarzeń postawiono dwa pomniki. Jeden - przedstawiający Selvena, w miejscu, gdzie otrzymał moc, a drugi - przedstawiający Raeliana  w kręgu starych luster, gdzie narodziła się magia. Tym razem dobro zapanowało nad złem, ale czy tak było zawsze?

 _____________________________________
Zapraszam do współpracy :)

Kroniki Astavii: Obdarzeni Cz. I

2 komentarze:

  1. [Żeby nie było, to chwalę i publicznie :) Trzymaj tak dalej i pisz nowe opowiadania :) Niech wena będzie z Tobą ;)}

    OdpowiedzUsuń