sobota, 21 lutego 2015

Tara - pierwsze spotkanie

Postać ludzka:


Miałam na imię Jessica. Byłam zwykłą nastolatką na praktykach u zielarza, chociaż nie do końca zwykłą. Najlepiej czułam się w lesie. Świetnie radziłam sobie w zielarstwie i w hodowli roślin,  po prostu to lubiłam. Wszystko się zmieniło dzień po 16 urodzinach. Zaczęła swędzieć mnie powierzchnia ciała. Moja mama dziwnie się zachowywała. Wsiadła na konia i pojechała do leprozorium po jakąś maść, a przywiozła mi nasiono dębu.
-Weź to do ręki. - powiedziała jakby miało to coś znaczyć. Wykonałam polecenie i poczułam jak coś wbija mi się w dłoń. Przez chwile bolało, a potem poczułam jakbym się paliła, zamknęłam oczy i zobaczyłam, że cała jestem porośnięta listkami i wpół zdrewniała.Moja mama zaczęła płakać. Poprosiła mnie żebym usiadła.
-Posłuchaj. Nie znasz swojego taty, ponieważ on nie pochodził z tego świata. Kiedy miałam 19 lat poznałam chłopaka. Był wysoki, nieskazitelny, a przy tym czułam do niego jakiś pociąg. Byliśmy razem 2 lata. Zaszłam w ciąże i miałaś się urodzić... - tu zrobiła krótką pauzę i wzięła wdech - Byłaś pięknym dzieckiem. Prawie zawsze się śmiałaś. Pewnego dnia po tym jak wróciłam z karczmy znalazła kartkę z listem od twojego ojca. - w tym momencie podała mi kartkę. - Przeczytaj.
,, Droga Lilly muszę ci coś wyznać. Nie byłem z tobą do końca szczery. A więc zacznę od tego, że nie jestem człowiekiem. Jestem driadą. Pochodzę z Narnii, z innego świata. Ktoś mnie wzywa i muszę się tam znów udać. Tam lata płyną inaczej, więc gdy nasza córka będzie miała 16 lat dasz jej nasiono dębu, jeśli zacznie się dziać coś dziwnego daj jej róg, który wisi nad piecem i powiedz żeby w niego zadęła. Przeniesie się do Narnii, tam jest jej miejsce. Przepraszam. Mam nadzieję że nie będziesz do tego  zmuszona. Kocham Cię. "   
-To prawda?! Dlaczego tego wcześniej mi nie powiedziałaś - i w tym momencie zorientowałam się że porasta mnie kora. - Co się dzieje!? Do jasnej cholery! Zmieniam się w drzewo?! - wybuchłam, byłam przerażona. Bez namysłu pobiegłam do sieni i zadęłam w róg. Poczułam jak coś się we mnie porusza. Pustka. Obudziłam się na  polanie  dookoła otoczonej lasem. To wyglądało mi na sen, ale wtedy zobaczyłam znów swoje ręce porośnięte listowiem. Z oddali usłyszałam głos...  

Po przemianie jako driada:
Imię: Jessica (jako człowiek), Tara (jako driada)
Wiek: 16 lat
Ze świta ludzkiego, potem z Narnii.
Doświadczenie: raczej brak

7 komentarzy:

  1. [Oficjalnie witamy na blogu i życzymy udanej zabawy owocnej w ciekawe wątki :) Tak też więc proponuję wątek z Adain. Tylko nad jego treścią pomyślę już jutro. Gdybyś sama miała jakiś pomysł pisz śmiało pod moją kartą ;)]

    OdpowiedzUsuń
  2. [Miło mi, że zechciałaś zacząć, ale muszę coś jeszcze wyjaśnić ;). Dobrze, że mi o tym przypomniałaś. Dobrze zaczęłaś, zgodnie z instrukcją, ale... Każdy pisze wyłącznie za swoją postać. Nie wkładamy słów do ust postaci innych autorów ani nie robimy nic za nich. Każdy struje tylko własną postacią. Oczywiście w wątkach możemy również umieścić kogoś innego, jakąś postać wymyśloną przez siebie i nią również kierować, np. jakąś babkę, przyjaciela itp. Takimi postaciami można kierować wspólnie z drugim autorem bądź samodzielnie, jak tam się ludzie dogadają ;) Jest też kwestia wiadomości do autorów poza wątkami. Najczęściej umieszczamy je w kwadratowych nawiasach, tak jak jak teraz to robię, bądź odkreślamy je kreską pod lub nad wątkiem by było od razu jasne, że to rozmowa poza wątkiem.Uwzględnię to w naszej instrukcji dla początkujących z grupowcami. Pisz i pytaj o co potrzeba :)]

    OdpowiedzUsuń
  3. [To i ja witam nową autorkę. Cieszę się, że dołączyłaś, mam nadzieję, że szybko załapiesz, o co chodzi i w pełni będziesz mogła uczestniczyć w naszej zabawie. Dlatego też, mnóstwa wątków, no i weny do pisania. Tymczasem wyłapałam trochę błędów. Nie twierdzę, że jestem ekspertem, ale pewne rzeczy można by poprawić. Po pierwsze i chyba najważniejsze, przydałoby się zapoznać z poprawnym zapisem dialogów. Nie jest to trudne, a tekst od razu wygląda lepiej. Łatwo można to znaleźć w internecie, ale jeśli byłby problem, chętnie podam ci stronę, na której jest to dobrze opisane. Czasem też brakuje ci przecinków, ale widzę, że karta została już w większości poprawiona.
    No i tak na koniec, staruszek jest otwarty na wątki, choć musi nadrobić obecne odpisy, ale jeśli masz chęć, to zapraszam.]

    Frēond

    OdpowiedzUsuń
  4. [Jeśli tylko chcesz, mogę podać stronę, która powinna pomóc w kwestii dialogów, z pewnością się przyda. Co do samego wątku, wolisz, żebym to ja zaczęła, czy raczej sama masz na to ochotę?]

    Frēond

    OdpowiedzUsuń
  5. Przed domem mieścił się duży ogród. Porastały go w większości piękne kwiaty, które poza cieszeniem oczu miały znacznie ważniejszą rolę. W części z nich tkwiły naprawdę silne substancje, które równie dobrze mogły pomóc jak i zaszkodzić. Trzeba było znać się na ich dawkowaniu i odpowiednim przygotowaniu. Adain otworzyła przed dziewczyną drzwi i gestem dłoni zaprosiła ją do środka. Wnętrze chatki było skromne, ale przytulne. Od razu było można poczuć mieszające się wonie ziół, które były podwieszone pod prawie całym sufitem. Na drewnianych pułkach znajdowały się różne księgi, które od lat były przekazywane z pokolenia na pokolenie oraz fiolki z kolorowymi zawartościami. Na pierwszy rzut oka wszystko wyglądało trochę chaotycznie, ale Dera doskonale odnajdowała się w tym porządku, tak że nawet w ciemności potrafiłaby znaleźć konkretną substancję. Przy oknie znajdował się średniej wielkości stół z trzema krzesłami. Jedno z nich zajmowała starsza kobieta z długim siwo-białym warkoczem przewiązanym zieloną wstążką. Jej twarz była pokryta licznymi zmarszczkami, które nadawały jej charakteru, a zwłaszcza te na czole. Czole, które przez wiele lat marszczyło się przy pracy i zmartwieniach. Mimo tego jej wzrok pozostał młody i życzliwy, choć potrafił równie dobrze nieprzyjemnie kogoś przeszyć na wskroś. Widząc otwierające się drzwi i przekraczający próg nieznajomą dziewczynę uniosła brwi w zaciekawieniu. Odłożyła na bok fiolki i poprawiła fartuch, w który była ubrana.
    - A kogoż nam tu przyprowadziłaś, Adain? – spytała spoglądając na nieznajomą z łagodnym uśmiechem. Nie chciała speszyć dziewczyny, która i tak wyglądała na dość zagubioną. Dera uważnym okiem stwierdziła, że jej problem nie polega na cierpieniu, któremu chciała ulżyć, a na pewno nie temu cielesnemu. Problem polegał w czymś innym.
    - Najlepiej jeśli sama ci wszystko powie. – stwierdziła zamykając za sobą drzwi. – Proszę, zajmij miejsce przy stole. – dodała wskazując na jedno z wolnych krzeseł. – A ja zaparzę nam pokrzywy z pigwą. – rzuciła zaczynając się krzątać przy ususzonych ziołach, gdzie odnalazła pokrzywę. Następnie odszukała słoiczek z suszoną pigwą i razem z pokrzywą wrzuciła jej kawałki do trzech filiżanek, po czym wstawiła wod i zajęła ostatnie wolne miejsce przy stole.
    - O co chodzi, kochanie? – spytała spokojnie Dera spoglądając na nowoprzybyłą. – Jak mogę ci pomóc?

    [Wybacz, że tak późno, ale nie wiedziałam za bardzo jak tu podejść do tego. Postanowiłam, że niech już będzie, tak jak napisałaś i postaram się to kontynuować, ale tak ‘prawidłowo’. Oczywiście nie mam do Ciebie pretensji jeśli chodzi o błędy czy cokolwiek, bo instrukcję dodałam później niż zaczęłaś i ogólnie cieszę się, że rozpoczęłaś wątek ;) Zobaczysz, niedługo wszystko będzie tu jasne i mam nadzieję, że wciągniesz się w pisanie. Mam dla Ciebie jeszcze taką podpowiedź. Jeśli chcesz uniknąć błędów i poprawić interpunkcję – korzystaj z Worda. Ja zawsze tam piszę komentarze, a później je wklejam ;)]

    OdpowiedzUsuń
  6. Dera ze spokojem wysłuchała opowieści dziewczyny jak gdyby tu co właśnie usłyszała nie było jej całkiem obce. Adain spojrzała na nią ze zdziwieniem unosząc brwi. Nie tego się po niej spodziewała. Jej na jej twarzy nie było nawet krzty zagubienia jak na twarzy wnuczki. Babka mówiła jej znacznie mniej niż wiedziała. Coś przed nią ukrywała. Adain nie wiedziała czy ta wie coś o Narnii. Wcale nie musiała tam być ani o niej słyszeć. Mogło być to jedno z wielu miejsc istniejących w Farii bądź poza nią. Większość podejrzewała, że Faria nie jest jedyną wyspą, że gdzieś poza nią jest jeszcze ląd, ale w zabieganej codzienności niewielu myślało na ten temat. Poza tym były inne, tutejsze zmartwienia. Bardziej do myślenia dała jej reakcja na słowa o przemianie w driadę. Adain tylko domyślała się, kim była driada. Kiedyś gdzieś już słyszała te słowo. Może w jakiejś starej pieśni czy bajce. Dera jednak wydawała się całkiem świadoma i zaznajomiona w temacie. Nawet nie próbowała wyglądać na zaskoczoną. Była raczej trochę zakłopotana, jak ktoś w niezręcznej sytuacji. Staruszka przez chwilę milczała zastanawiając się, co odpowiedzieć.
    - Nie. Nie zwariowałaś. – odparła po chwili i zanim zdążyła coś jeszcze powiedzieć dziewczyna wstała potrącając stolik, na którym stała herbata. Z rozkołysanego kubka wylała się herbata. Ciepła ciecz szybko zaczęła ciurkiem spływać ze stołu na drewnianą podłogę. Adain zaraz chwyciła za ścierkę by to powstrzymać. Dziewczyna jednak nie czekając wybiegła z ich domu. Dera zabrała jej ścierkę zaczynając wycierać, co się rozlało. Adain wybiegła za Tarą. Widziała, że była bardzo zdenerwowana i zagubiona. Nie chciała zostawiać jej samej.
    - Zaczekaj! – krzyknęła widząc ją w ogrodzie. – Dlaczego uciekasz? Gdzie się tak śpieszysz? – spytała marszcząc brwi. Jej reakcja była trochę niespodziewana. - Ona coś wie. Dera coś wie. – dodała nieco niepewnie. Nie chciała robić jej złudnej nadziei. Nie wiedziała, co dokładniej wie jej babka i czy będzie mogło pomóc to dziewczynie, ale warto było jej posłuchać. Zwłaszcza, że nie znała nikogo innego, kto mógłby powiedzieć coś na ten temat. Dera była jedną, wielką zagadką. Nawet dla Adain. Czasem czuła się tak jakby mieszkała z kimś obcym.
    - I co miałaś na myśli mówiąc o przemianie w driadę? - spytała na koniec czekając na wyjaśnienia, które wcale nie musiały paść.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zmarszczyła brwi słysząc jej historię. Nie wiedziała co o tym wszystkim myśleć. Dziewczyna nie wydawała się szalona, choć właściwie jej słowa mogłyby temu przeczyć. Zamienianie się jej w drzewo brzmiało nieprawdopodobnie. Było nieprawdopodobne, a przynajmniej tutaj w Farii, gdzie nawet wszelkie wróżki były uważane za jedynie oszustki, z resztą słusznie. Sprawa rogu po części była dla niej zrozumiała, przynajmniej jeśli chodziło o część z chęcią posiadania pamiątki po domu.
    - Oczywiście. Zaprowadzę Cię tam. – odparła bez większego zastanowienia. Mimo zawiłego tłumaczenia chciała jej pomóc, bo czuła, że dziewczyna tego potrzebuje. Wiedziała jak to jest czuć się zagubioną i samotną. Widząc, że wraca do środka weszła za nią, ale ta zaraz wyszła z powrotem na zewnątrz. Uniosła w zdziwieniu brwi. Już sądziła, że wysłucha Dery, ale widocznie tajemniczy róg nie mógł czekać. W sumie miała rację. Im dłużej coś gdzieś leżało tym bardziej można było po to nie wracać, bo prawdopodobnie znajdowało nowego właściciela. Również wyszła na zewnątrz wcześniej rzucając pełne podejrzeń spojrzenie staruszce i zamknęła za sobą drzwi. Sama nie zdążyła nikogo zobaczyć, o ile byłaby w ogóle w stanie.

    [Przepraszam, że tak krótko, ale nie za bardzo wiem jak zrozumieć końcówkę. Nie wiem czy pytanie było skierowane do dziewczynki czy też do Adain, a jak do dziewczynki, to Adain też miała usłyszeć tą historię? Bo jeśli tak, to opisz ją :)]

    OdpowiedzUsuń